Jak ja lubie nazekac wszystko mi ise nie uklada wszystko mi sie piep..y obolnie porazka. Postanowilem powrozyc rok coz "kazdy robi bledy-ale kto powtarza je z tym juz zle" pewnie nie jest to najmadrzejsza decyzja w moim zyciu ale moge to przypisac pod okres bycia ta paskudna nierozwazna mlodzieza....pozyjemy zobaczymy najbardziej mnie we mnie samym wkur..a to, ze nie potrafie nigdy skonczyc tego co zaczolem....postanowilem gdzies we wrzesniu, ze blysne w tym roku a tu lipa zagrozenie na semestr potem moment pracy ( slomiany zapal) i potem nihilizm rezygnacja utracenie wiary w wlasne ruchy i 5 zagrozen..albo wezmy prawo jazdy skonczylem teorie zdalem egzamin teoretyczny oblali mnie 3 razy na miescie i od roku nie siedzialem za kulkiem..takich przykladow sa tysiace..coz jestem najwidoczniej nie przystosowany do zycia w tym swiecie ( Zygi ma inna teorie cytuje "Ty sie Pawelec z chujem na lby pozamieniales w tym roku")i tym optymistycznym akcentem koncze dzisiejsze wynuzenia( czy na tym blogu byly jakies optymistyczne wynuzenia??? :) )
Wy, czy mnie wspominacie! ja, ilekroć marzę O mych przyjaciół śmierciach, wygnaniach, więzieniach, I o was myślę: wasze cudzoziemskie twarze Mają obywatelstwa prawo w mych marzeniach. Gdzież wy teraz? Szlachetna szyja Rylejewa, Którąm jak bratnią ściskał carskimi wyroki Wisi do hańbiącego przywiązana drzewa; Klątwa ludom, co swoje mordują proroki. Ta ręka, którą do mnie Bestużew wyciągnął, Wieszcz i żołnierz, ta ręka od pióra i broni Oderwana, i car ją do taczki zaprzągnął; Dziś w minach ryje, skuta obok polskiej dłoni. Innych może dotknęła sroższa niebios kara; Może kto z was urzędem, orderem zhańbiony, Duszę wolną na wieki przedał w łaskę cara I dziś na progach jego wybija pokłony. Może płatnym językiem tryumf jego sławi I cieszy się ze swoich przyjaciół męczeństwa, Może w ojczyźnie mojej moją krwią się krwawi I przed carem, jak z zasług, chlubi się z przeklęstwa. Jeśli do was, z daleka, od wolnych narodów, Aż na północ zalecą te pieśni żałosne I odezwą się z góry nad krainą lodów, Niech wam zwiastują wolność, jak żurawie wiosnę. Poznacie mię po głosie; pókim był w okuciach, Pełzając milczkiem jak wąż, łudziłem despotę, Lecz wam odkryłem tajnie zamknięte w uczuciach I dla was miałem zawsze gołębia prostotę. Teraz na świat wylewam ten kielich trucizny, Żrąca jest i paląca mojej gorycz mowy, Gorycz wyssana ze krwi i z łez mej ojczyzny, Niech zrze i pali, nie was, lecz wasze okowy. Kto z was podniesie skargę, dla mnie jego skarga Będzie jak psa szczekanie, który tak się wdroży Do cierpliwie i długo noszonej obroży, Że w końcu gotów kąsać rękę, co ją targa.
Taka oto refleksja naszła mnie po obejrzeniu tego, co działo się w Nord Ost. U nas kiedyś też byli Moskale...