szczerze...
To bez znaczenia. Niemniej po raz pierwszy w życiu chciałem skądś uciec, a dokładnie z kina. Na wolność. Staliśmy w kolejce po matrixa, ale zaproponowano 3 lub 4 rząd, podziękowaliśmy. W zamian Smak życia, i w sumie nie żałuję, tu miejsca dowolne. Temat filmu lekki a zarazem nieznośnie drążący problem czasu, ludzi którzy są, byli i być może będą, obok nas, w nas. Łzy. Po raz pierwszy poczułem ich słoność w kinie, pierwszy w życiu, szczery, i taki słony. Może zmienić dietę? Bo ja strasznie lubię przesadzać z solą. Obym nie był nikomu solą w oku. Zresztą już jestem, obym nie był dalej.
Miasto mnie niszczy. Czy zniszczy?